piątek, 6 kwietnia 2012

Dziewczyny !

Mam taki pomysł ;)
Ostatnio mam faze na robienie bransoletek ! ;P
Tutaj daje zdj przykładowej bransoletki ;P
I tak sobie ostatnio myślałam, że moze zrobie każdej z dziewczyn ( oczywiście z rodzinki xD ) która bd chciała ;]
Kolory bd niespodzianka ;p 
W komentarzach czekam na wasze opinie ;P 
Ada ♥

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 6

Rosalie nie chciała spać w pokoju z Jessicą, ponieważ w ogóle jej nie znała.  Tak więc spała ze mną w pokoju. Ustąpiłem jej łóżko i sam spałem na podłodze. Puściłem ja pierwszą do łazienki. Widziałem,że nie czuje się pewnie, ale z drugiej strony wiedziałem, ze jest szczęśliwa. W końcu oderwała się od tego faceta od siedmiu boleści. Tak więc wracając do mnie. Zakochałem się w niej. Byłem tego na 100 % pewien. Wytrzymałem dla niej te katusze. Po prostu chce być jej obrońca. Chcę , żeby przy mnie czuła się bezpiecznie i pewnie. Po dłuższej chwili Rose wyszła z łazienki. Wtedy wszedłem ja. Umyłem się i przebrałem. Gdy wróciłem do pokoju Rose sztywno siedziała na łóżku.
- Rose rozluźnij się. Już nic Ci nie grozi. - uśmiechnąłem się delikatnie. W głębi duszy miałem nadzieję, ze choć na chwilę na jej twarzy zawita ten piękny uśmiech.
- Nathan, dziękuję, że tyle dla mnie zrobiłeś. Jeszcze nikt nigdy nie zrobił tyle dla mnie. - powiedział cicho i lekko się uśmiechnęła. Właśnie na tą chwilę czekałem.
- Nie masz za co dziękować. Mam kilka pytań. Mogę ?
- Pewnie.
- Jak to się stało w ogóle, ze znasz tego typa ? - chwilę się zawahała, ale jednak odpowiedziała.
- Gdy byłam mała mój tata miał straszne długi. Właśnie u tego kolesia. Gdy miałam 14 lat on wparował do nas do domu i podszedł do mnie. Przyłożył mi nóż do gardła. Chciałam coś zrobić, ale nie mogłam. Rodzice tez nie mogli. Kazał mi ich zabić. Oni się zgodzili. Chcieli bym żyła. Nie miałam wyboru. Zmusił mnie do tego. Od czterech lat jestem na każde jego zawołanie. Jak ktoś do mnie przyszedł to kończył tak jak Ty tylko, ze z gorszym skutkiem. - powiedziała i po jej policzku popłynęła łza.
- Przepraszam. Nie powinienem pytać. - odparłem i wytarłem jej łzę z policzka.
- I tak bym to kiedyś musiała powiedzieć.
- Może chodźmy już spać. Jutro sylwester to trzeba się będzie trochę zabawić. - zaśmiałem się.
- Chyba zostanę w domu. Nie umiem się bawić ... - powiedziała cicho.
- Jasne, ze umiesz tylko o tym nie wiesz. A teraz dobranoc. - powiedziałem i zgasiłem światło.
- Miłych snów. - odpowiedziała.
Zanim zasnąłem minęło 30 minut. W tym czasie myślałem tylko o niej. " Muszę zabrać ja na najlepszą imprezę na której kiedykolwiek była ! " - pomyślałem. Z takim nastawieniem zasnąłem.

Gdy się obudziłem Rose nie było. Przestraszyłem się, lecz po chwili wyszła z łazienki Rosalie.
- Cześć Nath. - przywitała się.
- Hej. Długo już nie spisz ? - spytałem zaspany.
- Pół godzinki.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem , a ona się zarumieniła. Była ubrana w jasne spodnie do tego trochę za dużą, różową bluzę. Na nogach miała białe nike.
- Wyglądam normalnie. Dziękuje.
Poszedłem do łazienki się ogarnąć. Na sobie miałam t-shirt w mój ulubiony kolor - niebieski. Czarne jeasny i do tego niebiesko-czarne buty. Zszedłem na dół gdzie byli już wszyscy. W spokoju zjedliśmy śniadanie. Po skończonym posiłku Jess i Rose poszły pomagać mamie w kuchni a ja z tatą znaleźliśmy powtórkę meczu. Kibicowaliśmy tak głośno, ze pewnie sąsiedzi nas słyszeli. Gdy mecz się skończył poszedłem do swojego pokoju gdzie była Rose.
- Nathan czy mogę skorzystać z twojego laptopa ? - spytała.
- Jeszcze się pytasz ! Wszystkiego tutaj możesz używać ! Nie musisz się pytać. - uśmiechnąłem się do niej i podałem jej laptopa.
Położyła  go sobie na kolanach i zaczęła gwałcić klawiaturę. Biedna.


___________________
Jest. ;P
Coś wyszlo ;O
Nawet nie wiem jak to opisac ;c
Macie tutaj moją zacną twarz. Jak wszyscy daja swoje zdj to wszyscy ! ;d

... 
Ada ♥

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdział 5

- Posłuchaj. Teraz pójdę na chwilę do nich. Ty tutaj będziesz sobie leżał.  Przyjdę po Ciebie. - powiedziała i wyszła.
Leżałem tak i zastanawiałem się w co ta dziewczyna się wpakowała. Myślałem też jak jej mogę pomóc. Na pewno istnieje jakiś dobry sposób. Widziałem, ze to jest dobra i miła dziewczyna, ale ten typek kazał jej TO robić. Przerażało mnie to. Przyszła po bliżej nie określonym czasie.
- Teraz słuchaj uważnie. Wyprowadzę Cie stąd w bezpieczne miejsce. Oni śpią i w najbliższym czasie się nie obudzą. Ale obiecaj mi jedno. Zapomnisz o mnie. - powiedziała i pomogła mi wstać.
- Wiesz, ze o Tobie nie zapomnę. Pomogę Ci. - powiedziałem stanowczo.
- Jak chcesz mi pomóc ? Mi nie da się już pomóc. Jest już za późno.
- Nigdy nie jest za późno. Zabiorę Cię za sobą do Londynu. Przecież wiesz, że dużo podróżuję, to będziesz razem z nami jeździła po świecie. Co ty na to ? - spytałem z nadzieją, że się zgodzi.
- Mam chepa w ciele. Znajdą mnie. - powiedziała smutno.
- To nic. Lekarze wyjmą Ci tego chepa. Obiecuję. Będziesz przy mnie bezpieczna.
- Mogę Ci zaufać ?
- Jeszcze się pytasz ! Jasne, że tak !
- To się zgadzam. Ale teraz musimy szybko stąd wyjechać.
- Wytrzymasz do sylwestra ?
- Postaram się.
- To chodźmy do mnie.
Byłem cały szczęśliwy, bo Rosalie zgodziła się i co najważniejsze zaufała mi. Szybkim krokiem doszliśmy do mnie do domu.
- Mamo ! Tato ! Jestem już ! - powiedziałem.
Rodzice od razu przybiegli do mnie.
- Synu jak ty wyglądasz !? Co Ci się stało ? - pytał ojciec.
- Za chwilę Wam wszystko opowiemy, ale teraz muszę się położyć.
- Dobrze, dobrze. Chodź do salonu. - odparła moja mama.
Poszliśmy. Rodzice położyli mnie na kanapie,a koło mnie usiadła Rose. Wymyśliłem ten skrót kiedy leżałem w tym pomieszczeniu. Tata i mama usiedli natomiast w fotelach.
- Tak więc. - zacząłem - Jak wiecie byłem umówiony z Rose w kawiarni. Wyszedłem wcześniej, bo kupiłem dla niej jeszcze kwiaty. W pewnej chwili zaszedłem w nieciekawą okolicę. Przechodziłem koło jakiejś ciasnej uliczki i w tym momencie zaciągnęła mnie tam Rosalie. Uderzyła mnie czymś i zemdlałem. Obudziłem się w dziwnym pomieszczeniu i tam Rose przepraszała mnie, bo nie chciała mi tego robić. Później kopnęła mnie w brzuch bo przyszedł jakiś mężczyzna. Pocałował ją i kazał jej mnie wykończyć, ale ona tego nie zrobiła tylko pomogła mi się stamtąd wydostać. Zależy mi na niej, dlatego pomogę jej. Zostanie u nas do sylwestra, a później będzie podróżowała ze mną i chłopakami. Obiecałem jej to. - opowiedziałem im cała historię. Na początku byli zaskoczeniu, lecz jednak zrozumieli jej sytuacje.
- Dziecko nic Ci tu nie grozi. - zwrócili się do niej.
- Ale oni mnie znajdą i zabiją ! - wyszlochała Rose.
- Ona ma w ciele chepa. - wyszeptałem.
- Synu teraz poznasz moje zdolności chirurga. - powiedziała moja mama i wyszła na chwilę. Wróciła z całym sprzętem medycznym. Skąd ona go wzięła !?
- Dobrze złotko. Teraz połóż się na plecach. - zarządziła.
- No dobrze. - odpowiedziała niepewnie Rose.
- Musisz zdjąć wszystko co metalowe.
- Wszystko ?
- Tak. Nawet stanik. Przykro mi. Może mam wygonić chłopaków ?
- Nie. Pójdę do łazienki.
Poszła. Leżałem tak i odpoczywałem. Cieszyłem się, że będzie już wszystko dobrze. Po kilku minutach wyszła.
- Gotowe. - powiedziała.
- Na pewno ? Wszystkie kolczyki ?
- Jestem pewna.
- Dobrze. Teraz połóż się i leż spokojnie. To nie będzie bolało. - zapewniała moja mama.
Wzięła wielki urządzenie i włożyła do kontaktu. Podniosła go nad Rose. To " coś " świeciło na fioletowo. To chyba był rentgen. Ale skąd on się u nas wziął ?! Nie ważne. Gdy mama skończyła ta cześć operacji powiedziała.
- Złotko tego chepa masz w prawym ramieniu. To nie będzie bardzo bolało. Może jednak chcesz znieczulenie ?
- Poradzę sobie. - uśmiechnęła się.
- Dzielna dziewczyna.
Teraz mama usiadła koło niej. W ręce miała skalpel a w drugiej dłoni gazik. Ostrożnie nacięła skórę. Szła coraz głębiej i głębiej. Po paru minutach " grzebania " wyciągnęła chepa. Przez chwile byłem w szoku, ze Rose nawet się nie skrzywiła. Widocznie twarda z niej dziewczyna. Mama zaszyła jej ranę i puściła wolno. Od teraz szło już wszystko jak po mojej myśli.

_______________
Jest rozdział ;P
Dzisiaj wyjątkowo bd dedykacja ;)
... <chwilanapięcia> ;D
Dedykuję rozdział Kindze ♥ !
Bez Twoich rozdziałów nie bd tak samo ! ;c
Obyś szybko wróciła do pisania ;*
Kocham Was ;*
Ada ♥

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 4

Przez resztę wieczoru myślałem czy napisać jej sms'a. Postanowiłem, ze napisze jej. " A co tam ? " pomyślałem. Szybko wystukałem na klawiaturze mojego BlackBerry wiadomość. ,, Tutaj Nathan. Może dałabyś się namówić na kawę ? ". W końcu nacisnąłem " Wyślij ". Odłożyłem tel. i znów położyłem się na łóżku rozmyślając. Nie minęły trzy minuty a mój dzwonek zabrzmiał w pokoju. ,, Chętnie ;) Tylko gdzie i kiedy ? ". Szybko odpisałem. ,, Może być jutro o 3:00 pm w Caffe Magic ? ". Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. ,, Będę czekać ;] ". W tym momencie byłem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Z tej radości poszedłem pod prysznic. Długi i chłodny prysznic ! Tego mi było trzeba. Orzeźwiony wyszedłem i znów włączyłem laptopa. Obowiązkowo Twitter i kilka moich zacnych wpisów. Od razu milion followersów ;). Następnie sprawdziłem Facebooka. Tam jakieś 100 powiadomień ! Potem zajrzałem na moja pocztę. Spam jak nigdy ! Ale czego miałem się spodziewać ? W końcu jesteśmy rozpoznawani na ulicy. Znużony odłożyłem laptopa na biurko i usnułem w mgnieniu oka.

*** Następnego dnia ***
Wstałem wyspany jak jeszcze nigdy. Poszedłem do łazienki. Poranna toaleta i ubiór. Na sobie miałem niebieską bluzę do tego jasne jeansy. Dziś wyjątkowo nie założyłem czapki. Zszedłem na dół. Tam wszyscy czekali tylko na mnie.
- Dzień dobry. - przywitałem się.
- Hej Nathan. Widzę, że humor Ci dopisuję. - powiedział tata.
- A dopisuję. - uśmiechnąłem się pogodnie. Radość mnie rozpierała na każdym kroku. Chciałem wykrzyczeć światu co właśnie czułem.
- Wiem, dlaczego ! - powiedziała Jess.
- Oj już dobra. - powiedziałem.
Szybko zjadłem śniadanie i pobiegłem do siebie. Cały dzień przesiedziałem przed laptopem. Nie miałem innego zajęcia.


Wstałem radosny jak skowronek.  Na sobie miałem fioletowy t-shirt i na to fioletową bluzę. Ciemne spodnie i nike były jak zwykle obowiązkowe. Wyszedłem z domu o 2:00 pm. Chciałem jeszcze pójść do kwiaciarni kupić Rosalie kwiaty. Wybrałem dla niej białe tulipany. Moje ulubione. Gdy tak szedłem wolnym krokiem do kawiarni rozmyślając zaszedłem w jakąś nieciekawa okolicę. Były tam jakieś stare blokowiska. Brudne i ciasne uliczki. Nagle ktoś zaciągnął mnie. Byłem w szoku. Jak to się w ogóle stało. Spojrzałem na tą osobę. To była Rosalie !
- Rosalie ! To na szczęście ty ! Już myślałem, ze to jakiś seryjny morderca. - powiedziałem z ulgą.
- Nie myliłeś się ! - powiedziała i uderzyła mnie czymś. Zdążyłem jedynie zobaczyć jej oczy. Wydawały się takie smutne i pełne żalu. Jakby chciała mnie przeprosić.

Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Rozejrzałem się. W pomieszczeniu było ciemno i brudno. Na krześle siedziała jedynie Rosalie.
- Co do cholery ?! - spytałem wściekły.
- Wyciągnę Cie stąd. - ledwie słyszalnie szepnęła do mnie - Co ty sobie kurwa myślisz !? Krzyknęła do mnie i uderzyła mnie w brzuch swoimi obcasami. W tej chwili przyszedł jakiś wysoki, umięśniony mężczyzna. Podszedł do niej i zgarnął jej włosy. Pocałował ja w szyję a ona drgnęła.
- Zostaw ją ! - krzyknąłem.
- A ty co ? - spytał i uderzył mnie w twarz - Wykończ go złotko ! - powiedział do niej.
- A masz ty frajerze ! - powiedziała do mnie i znów kopnęła mnie w brzuch. Gdy ten mężczyzna poszedł podbiegła do mnie.
- Przepraszam. Tak bardzo Cie przepraszam. - mówiła ze łzami w oczach. Nie mogłem na to patrzeć.
- To nic. Wytrzymam. - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- To moja wina ! Nie powinnam Cie wpuszczać do domu.

_________________
Tak więc jest kolejny rozdział ;P
Ada ♥

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 3

To było chyba zrządzenie losu, ze mieliśmy okna dokładnie naprzeciw siebie. Co ja mogę z robić w tej sytuacji ? Może tak.... Wziąłem kartkę i napisałem dużymi literami : ,, Nie obchodzi mnie kim jesteś. Chcę Cię tylko lepiej poznać. Daj mi szanse. " Wiem to był może desperacki ruch, ale nic innego mi do głowy nie przyszło. Kartkę z napisem przykleiłem do okna. Usiadłem na łóżku mając nadzieję, ze ona wyjrzy przez okno i to przeczyta. Czekałem tak i czekałem. W końcu postanowiłem włączyć skype. Po zalogowaniu dostępny był jedynie Jay. Postanowiłem do niego zadzwonić.
- Siema stary ! - przywitał się Jay.
- No siema, siema. - odpowiedziałem.
- Jak tam święta, młody ?
- Jakoś leci, a u Ciebie ?
- Też. Wszystko po staremu.
- Wiesz co ... spotkałem taka dziewczynę....
- Nie zalewaj ! Opowiadaj mi tutaj jak wygląda ! - przerwał mi.
- Poczekaj chwile. Jest to moja sąsiadka. Wszyscy na nią lecą, bo jest tak niesamowicie piękna jak anioł. Niestety z nikim nie gada i najwyraźniej coś ukrywa. Byłem u niej w domu i po chwili wygoniła mnie. Ale odkryłem, że nasze okna są dokładnie naprzeciwko siebie.
- To jest, Nath grubsza sprawa, widzę. Ale pamiętaj. Po sylwestrze tak prędko nie wrócisz do Gloucester. Więc staraj się, staraj. - zachęcił mnie.
- Dobra, ja muszę spadać. Trzymaj się. - powiedziałem i rozłączyłem się.
Spojrzałem na jej okno. Doznałem szoku ! W jej oknie tez była kartka. Czym prędzej ja przeczytałem. Brzmiała tak : ,, Nathan to nie jest dobry pomysł. Naprawdę chciałabym, ale nie mogę :( ''. Zdziwiłem się, że postanowiła mi odpisać. Szybko napisałem kolejna kartkę. ,, Nie ważne. Będę próbował do ostatniego tchu". Nie miałem zamiaru się poddać. Odkleiłem stara "wiadomość'' i przykleiłem nową. W tym momencie weszła do pokoju Jessica.
- Rodzice nie nauczyli Cie pukać ? - spytałem.
- Jakoś nie. - uśmiechnęła się.
- Co chcesz ?
- Jak było u Rosalie ?
- Siadaj. - wskazałem na kanapę - byłem u niej. Wypiliśmy herbatę i po krótkiej rozmowie mnie wygoniła. - powiedziałem.
- Wow ! Jeszcze nikomu nie udało się wejść do jej domu. Jesteś szczęściarzem !
- Naprawdę ?
- Nie, wiesz dla jaj. - odpowiedziała z sarkazmem.
- Dobra, wiesz co ? Trochę już późno. Nie musisz iść spać ?
- Jest 4:00 pm Nathan. - powiedziała poważnie.
- Oj idź już. - powiedziałem i rzuciłem w nią poduszką. Ta się zaśmiała i wybiegła z pokoju.
Znowu wyjrzałem przez okno w nadzieji, ze coś odpisała. Nie myliłem się. ,, Nie odpuścisz ? " . Szybko odpisałem. ,, Nie ". Jej odpowiedź pojawiła się po 5 minutach. ,, Tak myślałam. Masz tutaj mój nr tel. Tylko nie pisz często ;) 505.... " . Byłem cały szczęśliwy. Może ona rzeczywiście jest miłą dziewczyną ? Może ktoś lub coś zmusza ją do czegoś ? Nie wiem, ale postaram się tego dowiedzieć.

_____________
Teraz taki krótki wyszedł, ale myśle, ze sie nie pogniewacie ;P
Ada ♥

Rozdział 2

Usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa. Za wszelką cenę chciałem znaleźć Rosalie. Szukałem jej na twitterze, na facbeooku. Nic. A czego się mogłem spodziewać. Jest z milion dziewczyn na świecie o imieniu Rosalie. Nawet nie znałem jej nazwiska. Odłożyłem więc laptopa na biurko i usiadłem do pianina. Zagrałem Warzone. Zawsze ta piosenka mnie odprężała. Gdy skończyłem postanowiłem zejść na dół. Tata i Jessica siedzieli przed TV oglądając jakiś film, a mama sprzątała w kuchni. Podszedłem do niej.
- Mamo .... - zacząłem.
- Słucham Nathan.
- Bo ... - zawahałem się - ... na spacerze spotkałem niesamowitą dziewczynę. Nazywa się Rosalie. Jest gdzieś tak o rok ode mnie młodsza. Co ja mam zrobić by znów ją spotkać ? - spytałam z nadzieją, że mama jak zwykle ma niezawodny plan.
- Synku... nie mam pojęcia, ale myślę, że Jessica może ją znać. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuje mamo. Spytam się jej.
Poszedłem do salonu i usiadłem koło Jess.
- Siostra, możemy pogadać na osobności ? - spytałem.
- Pewnie. Chodź do mnie.
Poszliśmy do niej do pokoju. Usiadłem na kanapie, a ona koło mnie. Nie wiedziałem jak zacząć, dlatego walnąłem z mostu.
- Zakochałem się .... ale problem w tym, ze pewnie tej dziewczyny już nigdy nie zobaczę. - powiedziałem i spuściłem wzrok na podłogę.
- Słuchaj Nath. Może da się coś zrobić. Opisz mi ją.
- Blondynka, trochę niższa ode mnie. Jej buzia była bardzo delikatna. Szczupłe nogi. Niebieskie oczy. - powiedziałem z nadzieją.
- A może udało Ci się dowiedzieć jak się nazywa ?
- No jasne ! Ma na imię Rosalie. - gdy to powiedziałem Jessica uśmiechnęła się.
- Nie musisz jej szukać, bo to nasza sąsiadka.
- Co ty !? - nie mogłem uwierzyć w to co mówiła.
- Ale ona jest bardzo tajemnicza. Z nikim praktycznie nie rozmawia. Rzadko wychodzi z domu, a jak już wyjdzie to każdy chłopak się za nią ślini. W szkole też tak jest. Chodzi do równoległej klasy. Każdy chłopak w szkole chciałby z nią być. Jeszce jedno. Zauważyłam, że ona zawsze się gdzieś spieszy. To dziwne.
- Dzięki siostra ! Jesteś najlepszą siostrą pod słońcem ! - przytuliłem ja mocno i czym prędzej pobiegłem na dół.
Do głowy wpadł mi pewien pomysł. Jakbym zaniósł im ciasto, jako taki prezent na święta ? Trzeba było czegoś spróbować. To dziwne, ale zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Choć zawsze powtarzałem : ,, I don't believe in love at first sight, becouse it means your falling in love with someones appearance, not personality. Ale zawsze sa jakieś wyjątki od reguły. Poszedłem do kuchni. Ukroiłem trochę ciasta i ładnie zapakowałem. Ubrałem kurtkę i buty i wyszedłem. W duchu miałem nadzieję, że otworzy mi ktoś z jej rodziny, a nie ona. Stanąłem przed jej drzwiami. Niepewnie zadzwoniłem. Czekałem chwilę, aż wreszcie otworzyła mi Rosalie.
- Witaj, Rosalie. Przyniosłem świąteczny prezent. - powiedziałem się i uśmiechnąłem. Ona odwzajemniła gest.
- Cześć, Nathan. To miło z Twojej strony. Może wejdziesz i napijesz się herbaty ?
- Jeśli nie sprawie żadnych problemów, to chętnie.
Uśmiechnęła się na moje słowa i otworzyła szerzej drzwi. Zdjąłem buty i kurtkę. Jej dom był bardzo przytulny. Styl był taki " babciny", ale jednocześnie bardzo rodzinny. W salonie nie był telewizora za to był duży kominek. W środku nie było nikogo, tylko Rosalie.
- Słodzisz ? - spytała.
- Nie. Pomogę Ci.
Poszedłem do kuchni i zaniosłem nam herbaty. Ona usiadła w fotelu, a ja na kanapie.
- Jeśli mogę, gdzie są twoi rodzice ? - spytałem z ciekawością. Chwilę milczała, aż wreszcie wydusiła z siebie.
- Nie żyją. - odpowiedziała obojętnym tonem.
- Przykro mi.
- To nic.
- Chodzisz tutaj do szkoły ? - spytałem bez sensu.
- Tak.
- To pewnie kojarzysz moją siostrę. Jessicę.
- Tak. - jej odpowiedzi zawsze były platoniczne. Powoli mnie to denerwowało, ale z drugiej strony taka tajemniczość przyciągała mnie.
- Wiesz kim jestem ?
- Nie wiem.
- Jestem Nathan Sykes. Członek zespołu The Wanted. - powiedziałem z duma.
- Nie znam Was.
- To może chciałabyś nas zobaczyć na żywo ? - spytałem z nadzieją, że się zgodzi.
- Nathan, posłuchaj. Nie jestem taką osobą za którą Ty mnie masz. Nie jestem miłą, cichą dziewczynka. Tak się wszystkim wydaję, ale prawda jest inna. - powiedziała, wręcz z żalem.
- To kim jesteś ?
- Wydaję mi się, że powinieneś już iść.
- Dobrze.
Odstawiłem kubek do kuchni, ubrałem kurtkę i buty. Chciałem jeszcze zostac i dowiedzieć się czegoś więcej o niej, ale widać było, ze nie chciała tego.
- Miło było. Do zobaczenia. - powiedziałem.
- Lepiej, żeby nie. - powiedziała ze złością.
- Dlaczego ?
- Po prostu już idź.
Wyszedłem bez słowa. Cały czas zastanawiałem się co ma na myśli. Co to może znaczyć : ,, Nie jestem taka osobą za którą Ty mnie masz. " ? Co chciała przez to powiedzieć ? Była taka ... zamknięta w sobie. To sprawiało, ze chciałem ją poznać jak najlepiej. Wróciłem zrezygnowany do domu. Od razu poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem się na klucz i położyłem na łóżko. Chwilę tak leżałem i myślałem o niej. Podszedłem do okna i dopiero teraz zauważyłem, że okno jej pokoju jest dokładnie na przeciw mojego.

_________________
Tak więc jest kolejny rozdział.
Nie wiem czego się spodziewałyście po tym rodziale, ale wyszło tak jakos .... ;D
Ada ♥

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 1

- Jestem Tom. - odezwał się pierwszy chłopak z czarnym kolczykiem w uchu.
- Ja nazywam się Jay. - powiedział chłopak z lokami.
- Siva. Miło mi Was poznać. - powiedział wysoki mulat.
- Jestem Max. - powiedział prawie łysy chłopak.
- Ja jestem Nathan. - powiedziałem.
- To do zobaczenia za dwa dni. - powiedział Jay.
- Do zobaczenia ! - odpowiedzieli wszyscy i każdy poszedł w swoja stronę.
Wróciłem do rodziców i oznajmiłem im nowinę. Energia mnie rozpierała z  tej radości. Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Jessica czekała już na nas w salonie. Gdy weszliśmy podbiegła do mnie.
- I jak ? - pytała.
- No wiesz.... nie za dobrze. - odpowiedziałem. Chciałem jej taki mały żarcik zrobić.
- No nie mów ! Co za świnie ! Jak mogli Cię nie wziąć !? Ja im dam ! - powiedziała wściekła.
- ... ŻARTOWAŁEM ! hahahahahah. - zacząłem się śmiać, a mina Jess była bezcenna. Zaczęła mnie ganiać po całym domu, ale byłem sprytniejszy i sam ją złapałem. Zaczęła się istna wojna na poduszki.

*** Dwa dni później ***
Sam postanowiłem przyjechać do Londynu. Byłem tam o 1:00 pm a spotkanie było na 3:00 pm. Znowu miałem dwie godziny. Poszedłem do centrum handlowego. Oczywiście zajrzałem do sklepu z czapkami. Były niesamowicie piękne, ale nie było mnie na nie stać. Może innym razem - pomyślałem. Nim się obejrzałem była już 2:30 pm. Wracałem powolnym krokiem do studia. Gdy tam dotarłem miałem jeszcze 15 minut. Spotkałem tam Jaya.
- Siema Jay. - przywitałem się.
- Hej Nathan. Jak tam leci ?
- Dobrze, bardzo się cieszę, że jestem w tym zespole.
- No ja też. Nieźli z nas szczęściarze.
- To prawda. Tylko ciekawi mnie gdzie będziemy mieszkać ....
- Pewnie Jayne coś załatwi.
I na tym nasza rozmowa się zakończyła, bo właśnie reszta chłopaków przyszła. Weszliśmy na sale i podeszliśmy do Jayne.
- Witam ponownie. A więc tak. Zacznijmy od początku. Będziecie mieszkać na Road Street 21. Tu macie klucze. - podała je Tomowi - Teraz trzeba będzie wybrać lidera. Propozycje ?
- Max ! - wszyscy powiedzieliśmy zgodnie.
- To Max jest liderem grupy. A musicie mieć jakąś nazwę. - powiedziała Jayne.
- Może ,, The Wanted '' ? - zaproponowałem. Nastała na chwilę cisza.
- Nie no świetny pomysł ! - odpowiedziała.
- Taki nietypowy. - zachwalał Siva.
- To mamy lidera i nazwę. Teraz jedźcie do nowego domu się z nim zapoznać. Do zobaczenia ! - powiedziała i pomachała nam. My czym prędzej pojechaliśmy do nowego domu. Był to normalny biały dom z uroczym gankiem. Niczym się nie wyróżniał od reszty. Weszliśmy a naszym oczom ukazało się nowoczesne wnętrze. Meble były białe, a sprzęt był nowiutki i najwyższej klasy. Poszliśmy szukać dla siebie pokoi. Okazało się, że ktoś już po przydzielał nam pokoje. Gdy wszedłem do swojego myślałem, że dostanę zawału. Był boski ! Niebieskie ściany, duże okna i co najbardziej przykuło moja uwagę wielki fortepian na środku pokoju. Wierzyć mi się nie chciało, że wydali kupę pieniędzy by kupić mi takie cudo. Od razu zacząłem grać. Spod mych palców wydobyły się piękne dźwięki. Oprócz tego w pokoju było duże łózko, wielka szafa i biurko a na nim nowiutki laptop ! No nie ! Czułem się jak w raju. Otworzyłem garderobę a w niej pełno nowiutkich i markowych ciuchów ! Do tego było pełno full cap'ów. Zawsze chciałem je mieć ! Moje najskrytsze marzenia się właśnie spełniły.

*** Dwa lata później ***

Razem z chłopakami podróżowaliśmy po świecie koncertując i dawając wywiady. Byliśmy jak bracia. Każdy się nawzajem wspierał. Było to niesamowite uczucie. Nasze hity takie jak : ,, Glad You Came'' czy ,, Warzone'' były numerem jeden na listach przebojów. Byliśmy dumni z naszej pracy. Max był zaręczony z Michelle, Tom był z Kelsey a Siva z Nareeshą. Jedynie ja i Jay nie mieliśmy dziewczyn. Był 25 grudnia. Wszyscy byli u swoich rodzin na świętach. W gronie rodzinnym czułem się jak w niebie. Jessica wydoroślała, a rodzice nabrali innego spojrzenia na świat. Cieszyło mnie to. Był chłodny, grudniowy dzień. Obudziłem się wcześnie. Ubrałem się w bluzę z napisem " I ♥ YOU " do tego luźne czarne jeasny. Oczywiście moje ulubione buty : Nike. Nie zapomniałem także o czapce. Wszyscy jeszcze spali to postanowiłem się przejść. Dawni koledzy teraz darzyli mnie nie lada sympatia. Po prostu zazdrościli mi sukcesu. Chodziłem tak sobie po okolicy ze spuszczoną głową. Patrzyłem się na bialutki śnieg. Nagle poczułem , ze z kimś się zderzam. Podniosłem głowę a na śniegu leżała prześliczna blondynka.  Postanowiłem jej pomóc.
- Przepraszam Cię bardzo. Nic Ci nie jest ? - spytałem z troską.
- Nie, dziękuje. - odpowiedziała swoim anielskim głosem. Byłem nią bardzo oczarowany.
- Może pozwolisz, że Cie odprowadzę ? - zapytałem i uśmiechnąłem się.
- Nie. Spieszę się. - powiedział i wyminęła mnie.
- A jak masz na imię ? - krzyknąłem za nią.
- Rosalie.
- Nathan.
- Miło Cię było poznać Nathan.
- Mi również. - to powiedziałem bardziej sam do siebie, bo dziewczyny już nie było. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczę.
Wróciłem do domu cały czas  myśląc tylko o niej. Była piękna. Blondynka o niebieskich oczach. Jej twarz była niezwykle delikatna, taka bez ani jednej skazy. Była średniego wzrostu. Gdzieś tak niższa ode mnie o pół głowy. Nogi miała szczupłe. W domu nikt już nie spał. Jessica właśnie parzyła herbatę. Ja usiadłem na krześle w kuchni i  zapatrzyłem się w jeden punkt. Moja siostra od razu to zauważyła.
- Co jest Nathan ? - spytała.
- Nic.
- Coś mi się nie wydaję.
- Oj daj spokój.
- Spotkałeś tam jakąś dziewczynę ?
- Może tak, a może nie.
- Mamo !! Nathan się zakochał ! Nathan się zakochał ! - krzyczała podekscytowana Jess.
Nie chciałem tego słuchać, więc poszedłem do swojego pokoju.


________________
Jest juz pierwszy rozdział ;P
Mam nadzieję , że Wam się spodoba ;)
Ada ♥