Usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa. Za wszelką cenę chciałem znaleźć Rosalie. Szukałem jej na twitterze, na facbeooku. Nic. A czego się mogłem spodziewać. Jest z milion dziewczyn na świecie o imieniu Rosalie. Nawet nie znałem jej nazwiska. Odłożyłem więc laptopa na biurko i usiadłem do pianina. Zagrałem Warzone. Zawsze ta piosenka mnie odprężała. Gdy skończyłem postanowiłem zejść na dół. Tata i Jessica siedzieli przed TV oglądając jakiś film, a mama sprzątała w kuchni. Podszedłem do niej.
- Mamo .... - zacząłem.
- Słucham Nathan.
- Bo ... - zawahałem się - ... na spacerze spotkałem niesamowitą dziewczynę. Nazywa się Rosalie. Jest gdzieś tak o rok ode mnie młodsza. Co ja mam zrobić by znów ją spotkać ? - spytałam z nadzieją, że mama jak zwykle ma niezawodny plan.
- Synku... nie mam pojęcia, ale myślę, że Jessica może ją znać. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuje mamo. Spytam się jej.
Poszedłem do salonu i usiadłem koło Jess.
- Siostra, możemy pogadać na osobności ? - spytałem.
- Pewnie. Chodź do mnie.
Poszliśmy do niej do pokoju. Usiadłem na kanapie, a ona koło mnie. Nie wiedziałem jak zacząć, dlatego walnąłem z mostu.
- Zakochałem się .... ale problem w tym, ze pewnie tej dziewczyny już nigdy nie zobaczę. - powiedziałem i spuściłem wzrok na podłogę.
- Słuchaj Nath. Może da się coś zrobić. Opisz mi ją.
- Blondynka, trochę niższa ode mnie. Jej buzia była bardzo delikatna. Szczupłe nogi. Niebieskie oczy. - powiedziałem z nadzieją.
- A może udało Ci się dowiedzieć jak się nazywa ?
- No jasne ! Ma na imię Rosalie. - gdy to powiedziałem Jessica uśmiechnęła się.
- Nie musisz jej szukać, bo to nasza sąsiadka.
- Co ty !? - nie mogłem uwierzyć w to co mówiła.
- Ale ona jest bardzo tajemnicza. Z nikim praktycznie nie rozmawia. Rzadko wychodzi z domu, a jak już wyjdzie to każdy chłopak się za nią ślini. W szkole też tak jest. Chodzi do równoległej klasy. Każdy chłopak w szkole chciałby z nią być. Jeszce jedno. Zauważyłam, że ona zawsze się gdzieś spieszy. To dziwne.
- Dzięki siostra ! Jesteś najlepszą siostrą pod słońcem ! - przytuliłem ja mocno i czym prędzej pobiegłem na dół.
Do głowy wpadł mi pewien pomysł. Jakbym zaniósł im ciasto, jako taki prezent na święta ? Trzeba było czegoś spróbować. To dziwne, ale zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Choć zawsze powtarzałem : ,, I don't believe in love at first sight, becouse it means your falling in love with someones appearance, not personality. Ale zawsze sa jakieś wyjątki od reguły. Poszedłem do kuchni. Ukroiłem trochę ciasta i ładnie zapakowałem. Ubrałem kurtkę i buty i wyszedłem. W duchu miałem nadzieję, że otworzy mi ktoś z jej rodziny, a nie ona. Stanąłem przed jej drzwiami. Niepewnie zadzwoniłem. Czekałem chwilę, aż wreszcie otworzyła mi Rosalie.
- Witaj, Rosalie. Przyniosłem świąteczny prezent. - powiedziałem się i uśmiechnąłem. Ona odwzajemniła gest.
- Cześć, Nathan. To miło z Twojej strony. Może wejdziesz i napijesz się herbaty ?
- Jeśli nie sprawie żadnych problemów, to chętnie.
Uśmiechnęła się na moje słowa i otworzyła szerzej drzwi. Zdjąłem buty i kurtkę. Jej dom był bardzo przytulny. Styl był taki " babciny", ale jednocześnie bardzo rodzinny. W salonie nie był telewizora za to był duży kominek. W środku nie było nikogo, tylko Rosalie.
- Słodzisz ? - spytała.
- Nie. Pomogę Ci.
Poszedłem do kuchni i zaniosłem nam herbaty. Ona usiadła w fotelu, a ja na kanapie.
- Jeśli mogę, gdzie są twoi rodzice ? - spytałem z ciekawością. Chwilę milczała, aż wreszcie wydusiła z siebie.
- Nie żyją. - odpowiedziała obojętnym tonem.
- Przykro mi.
- To nic.
- Chodzisz tutaj do szkoły ? - spytałem bez sensu.
- Tak.
- To pewnie kojarzysz moją siostrę. Jessicę.
- Tak. - jej odpowiedzi zawsze były platoniczne. Powoli mnie to denerwowało, ale z drugiej strony taka tajemniczość przyciągała mnie.
- Wiesz kim jestem ?
- Nie wiem.
- Jestem Nathan Sykes. Członek zespołu The Wanted. - powiedziałem z duma.
- Nie znam Was.
- To może chciałabyś nas zobaczyć na żywo ? - spytałem z nadzieją, że się zgodzi.
- Nathan, posłuchaj. Nie jestem taką osobą za którą Ty mnie masz. Nie jestem miłą, cichą dziewczynka. Tak się wszystkim wydaję, ale prawda jest inna. - powiedziała, wręcz z żalem.
- To kim jesteś ?
- Wydaję mi się, że powinieneś już iść.
- Dobrze.
Odstawiłem kubek do kuchni, ubrałem kurtkę i buty. Chciałem jeszcze zostac i dowiedzieć się czegoś więcej o niej, ale widać było, ze nie chciała tego.
- Miło było. Do zobaczenia. - powiedziałem.
- Lepiej, żeby nie. - powiedziała ze złością.
- Dlaczego ?
- Po prostu już idź.
Wyszedłem bez słowa. Cały czas zastanawiałem się co ma na myśli. Co to może znaczyć : ,, Nie jestem taka osobą za którą Ty mnie masz. " ? Co chciała przez to powiedzieć ? Była taka ... zamknięta w sobie. To sprawiało, ze chciałem ją poznać jak najlepiej. Wróciłem zrezygnowany do domu. Od razu poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem się na klucz i położyłem na łóżko. Chwilę tak leżałem i myślałem o niej. Podszedłem do okna i dopiero teraz zauważyłem, że okno jej pokoju jest dokładnie na przeciw mojego.
_________________
Tak więc jest kolejny rozdział.
Nie wiem czego się spodziewałyście po tym rodziale, ale wyszło tak jakos .... ;D
Ada ♥
super rozdział :*
OdpowiedzUsuńpisz szybko nexta :D
o.O kurczę, jaka tajemniczość ;)która sprawia, że czekam niecierpliwie na następny ;***
OdpowiedzUsuńzapomniałam dodać, ze twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe i całkiem różni się od dotychczasowych, co mi się bardzo podoba ;D
Usuńwow ekstra ! ;d
OdpowiedzUsuńmam tylko nadzieje ,ona nie jest jakimś mordercą xd tak mi się skojarzyło bo w końcu jej rodzice nie żyją xd
czekam na next ;***
Boski <333
OdpowiedzUsuńI love it !!!